Choć powszechnie uważa się, że takie gry jak Battlefield, Assassin’s Creed czy Wiedźmin to perły w koronie jakości wykonania grafiki komputerowej, to jednak nie o nich będzie ten tekst. Chcieliśmy uhonorować piękną pracę grafików, która nie została tak doceniona, bo tytuły te nie zyskały aż takiej popularności. Warto jednak o nich wiedzieć i przynajmniej raz w nie zagrać.
Platformówka z pięknym obrazem – Etherborn
To gra oparta na łamigłówkach związanych z grawitacją. W rozgrywce eksplorujesz, by zrozumieć konstrukcje zmieniające działanie grawitacji właśnie. Jesteś pozbawioną głosu istotą, która dopiero co się narodziła i musisz znaleźć swój głos. Pierwsze myśli zaczynają podróż, a zrozumienie samego siebie będzie możliwe tylko wtedy, kiedy znajdziesz utracony głos. Gra jest tak niezwykle pięknie zaprojektowana, że choćby dlatego warto w nią zagrać. A do tego masz tu wiele elementów łamigłówek, zabawę z eksploracją przygotowanego świata oraz prawa fizyki, które wielokrotnie Cię zaskoczą.
Church in the Darkness i jej klimat
Ta gra jest czymś całkowicie odmiennym niż Etherborn. W Church in the Darkness musisz stawić czoło nietypowemu zjawisku. Historia opiera się na charyzmatycznym przywódcy pseudoreligii Isaacu oraz jego żonie, Rebecce Walker, którzy przenoszą się wraz ze swoimi wyznawcami do Ameryki Południowej. Ty, jako gracz, musisz przemierzyć dżunglę w poszukiwaniu ich utopijnego Miasta Wolności. To niezwykła gra, która nieco odpycha nudą i słabą mechaniką, jednak jednym z największych jej plusów, obok fabuły, jest właśnie grafika. Przepięknie odwzorowana dżungla Ameryki Łacińskiej sprawi, że będziesz mógł się chwalić, że tak to już byłeś.
Hob i wszystko jasne
Za pewne nigdy o tej grze nie słyszałeś, a szkoda, bo to gra niezwykła i niedoceniona. Hob jest dziełem twórców gier z serii Torchlight, a jej ideą jest zgłębianie tajemnic świata chaotycznego, anarchistycznego i całkowicie nieodkrytego. Jest to gra przygodowa, której zachwycający świat przedstawiony sprawia, że nieważne jest to, co masz robić. Szybko odkryjesz zresztą, że fabuła naprawdę wciąga. Planecie zagrozi niebezpieczeństwo, a dziwne formy życia dadzą Ci wiele frajdy w ich odnajdywaniu. Do tego zobaczysz jak zmienia się krajobraz. W ogóle to gra mówiąca obrazami, bo nie pada w niej ani jedno słowo.
Goodhood, czyli piękno obrazu
Na koniec coś, czego nie mogło tu zabraknąć. Goodhood nie jest może najlepszą grą – chodzi w niej o zbudowanie własnej religii i poprowadzenie swoich uczniów do budowania świątyń i czczenia Cię na całym świecie. Najważniejszy jest jednak ręcznie malowany świat, który jak nigdzie w mityczny sposób otula tę grę i sprawia, że chce się do niej wracać.
Dodaj komentarz