unless.pl

„W lesie dziś nie zaśnie nikt” – krótka recenzja polskiego slashera

Recenzja bez spoilerów

W Polsce horrorów nie robi się zbyt wiele, a slashery można policzyć na palcach jednej ręki. Niestety nie bez przyczyny. „W lesie dziś nie zaśnie nikt” to jeden z przykładów na to, że polskie horrory to poziom co najwyżej amerykańskiego kina klasy B.

Oczekiwania rosły wraz z hype’m. Premiera kinowa została anulowana. Polski horror to gatunek mocno deficytowy i byłaby to jedna z największych premier filmowych w polskich kinach. Na szczęście tak się nie stało. Film zawitał na Netflixa. I jest to powód do radości. Czemu? Bo wydanie 15 zł na ten seans to niestety za wiele. Nie pomogły tu młode gwiazdy polskiego ekranu (starsze zresztą też), nie pomogła ładna scenografia, a tym bardziej skopiowanie i przerobienie scenariusza Teksańskiej Masakry Piłą Mechaniczną.

Nie ma tutaj nic nowego ani świeżego. Od początku do końca banał goni banał. Gdy już spodziewamy się, że nie może być gorzej, twórcy zaskakują coraz to głupszymi dialogami i przewidywalnymi scenami, które momentami wywołują zażenowanie. Całość jest ciągnięta na dno przez niewiarygodnie prosty scenariusz. Brakuje też elementów czarnej komedii, co nie przekłada się na dobry odbiór filmu.

Polskie lasy pasują do scenografii horrorów, szczególnie latem.  Niestety to za mało nawet jak na teen horror, który gatunkiem wymagającym nie jest.

Ocena: D+

 

 

Dodaj komentarz

Most discussed